czwartek, 26 lipca 2012

Nasza dzielna dziewczynka!!!

W ostatni weekend byliśmy z wizytą u Dziadków, którzy bardzo się już za Tobą stęsknili. Babcia Jadzia pozwala Ci robić wszystko. W rezultacie stłukłaś jej porcelanowego słonika i zepsułaś stację pogodową (tak przemyślnie wcisnęłaś kombinację przycisków, że zaczęła buczeć i nikt nie mógł tego zlikwidować, buczała przez cały czas do naszego wyjazdu). Znów wróciłaś obdarowana i obładowana: od Babci Jadzi dostałaś laleczki (6 wkładanych jedna w drugą i świetnie sobie z ich składaniem radziłaś), od Babci Joli i Dziadzia Tadzia zabawki do piasku i książeczki, a od Cioci Agnieszki i Wujka Andrzeja lalę, całą w różowym.

Jeździłaś na traktorze i biegałaś po ogrodzie, świetnie się bawiłaś u Dziadków. A kiedy bawiliśmy się w przymierzanie kapelusza, Ty od razu załapałaś o co chodzi w tej zabawie, dałaś swój kapelusik Wujkowi i śmiesznie nadstawiłaś główkę, żeby i Tobie przymierzyć kapelusz.

Potem, w drodze powrotnej, pierwszy raz byłaś w McDonaldzie i byłaś zachwycona. Dostałaś kolorowe pudełko i zabawkę z zestawu Happy Meal. A, że to była jedna z najnowocześniejszych restauracji, z placem zabaw i specjalną salą z atrakcjami dla dzieci, to zjadłaś swój jogurcik, potem tańczyłaś, biegałaś i po powrocie do samochodu od razu nam usnęłaś zmęczona. Ufff ...

A dziś byłaś na wizycie kontrolnej u ortopedy. Pan doktor kazał nam biegać w tą i z powrotem w butach i na bosaka, dał nam fajne grające zabawki (biedronkę i pieska) i mnóstwo piłeczek, bardzo dokładnie Cię zbadał i pochwalił, że wszystko jest super. W "Zaleceniach" napisał: "Dużo gier i zabaw  ruchowych na słońcu i wolnym powietrzu. Dalsza kontrola po ukonczeniu 2 roku życia.".

Potem nie chciałaś wyjść z przychodni, tylko usiadłaś przy stoliku i pokolorowałyśmy kredkami malowankę z księżniczką. We wtorek pierwszy raz dostałam ze żłobka Twoje prace plastyczne. Na jednej niepewną zieloną kreską narysowany jest chyba samolot. Podobno masz talent. Kredki zawsze pomagają, jak nie masz ochoty się ze mną rano rozstać. Chyba jesteś już gotowa na własny stolik i krzesełko także w domku.

To tydzień "medyczny", bo w poniedziałek też byłaś u pani doktor - dermatolog. Powiedziała, żeby Cię nie przegrzewać, że wyrośniesz z potówek, żebyś się kąpała w słonym morzu i zapisała nam 2 maści.

Dziś tak długo chodziłaś, biegałaś i bawiłaś się na dworze, że nie miałaś siły nawet zjeść kolacji i od razu usnęłaś. Byłyśmy w cukierni, grzecznie siedziałaś na wysokim krzesełku i obserwowałaś, co się dzieje za oknem. Zawsze spotykamy w tej cukierni Twoje koleżanki ze żłobka. Ja jadłam loda, Ty wafelka, ale potem zaczęłaś obgryzać jagodziankę, którą kupiłyśmy dla Tatusia.

Ale hitem dnia, moja kochana, dzielna dziewczynko, jest fakt, że pierwszy raz sama zjechałaś ze zjeżdzialni. Najpierw sama weszłaś po schodkach, potem ostrożnie usiadłaś, a potem zjechałaś. Nie wiem, jak się tego nauczyłaś (pewnie od innych dzieci, a może przez to, że wcześniej ja zsuwałam Cię z tej zjeżdzalni), ale wcale się nie bałaś. Trzeci zjazd uwieczniłam nagrywając go na filmie dla Tatusia. Też jest zachwycony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz